Nie antyczni herosi, nie romantyczni śmiałkowie, ale postać Anny Grodzkiej (59 l.) jest natchnieniem dla współczesnych artystów.

    Pierwszy raz usłyszałem przedwczoraj o tym w RM. Najpierw pomyslałem że to żart albo komuś sie coś pomyliło. Jednak prawda. Red.Reszczyński nie krył oburzenia. Nie z powodu że o kimś takim ktoś chce zrobić operę,ale ponieważ ma być to wystawione Warszawska Opere Kameralną. Ta jest współfinansowana przez państwo.

      Dziś potwierdza to Fakt.  pisząc bez pardonu:

Nie antyczni herosi, nie romantyczni śmiałkowie, ale postać Anny Grodzkiej (59 l.) jest natchnieniem dla współczesnych artystów. Dowód? To o losach transseksualnej posłanki powstanie wkrótce muzyczna sztuka, wystawiana na deskach znanej warszawskiej opery./.../

Libretto do tego nietypowego dzieła opartego na barwnej biografii posłanki, która przeszła operację zmiany płaci, napisze Piotr Pacewicz (60 l.) – obecnie publicysta, a kiedyś zastępca redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej”. Muzykę skomponuje Antoni Komasa-Łazarkiewicz (33 l.), a całość wystawiznany reżyser Michał Znaniecki (44 l.).

Ta współczesna sztuka ma ratować Warszawską Operę Kameralną przed bankructwem. Jej nowy dyrektor, Jerzy Lach (58 l.) wierzy w moc odważnej opery. Nie obawia się też kontrowersji wokół wystawiania sztuki o transseksualnej posłance w takim miejscu– Czy Gombrowicz, czy Witkacy do tej tradycyjnej, skostniałej Warszawskiej Opery Kameralnej pasują? Odpowiedź brzmi: nie. Tutaj więc mamy podobne pytanie – uważa dyrektor Lach. Twierdzi też, że tożsamość płciowa to ważny temat i trzeba o tym mówić. Czy sztuka okaże się sukcesem, czy kompletną klapą, to się wkrótce okaże – premiera szykowana jest dopiero na listopad przyszłego roku.

Warszawska Opera Kameralna ma za sobą ponad 50 lat historii. Znana jest przede wszystkim z dorocznego Festiwalu Mozartowskiego. Ma w repertuarze wszystkie dzieła sceniczne Wolfganga Amadeusza Mozarta. Organizuje też festiwal Gioacchina Rossiniego i Claudia Monteverdiego oraz Festiwal Oper Staropolskich. I w tym wszystkim pojawi się historia Anny Grodzkiej z libretto publicysty „Gazety Wyborczej”...

Libretto, czyli tekst do opery o transseksualnej parlamentarzystce ma stworzyć Piotr Pacewicz. Czołowy publicysta „Gazety Wyborczej” ostatnio bardziej znany jest z biegania i udziału w paradach gejach na których występował w sukience i długich, doklejanych dredach. Na łamach nie raz bronił Grodzkiej. – Celem Grodzkiej nie jest partyjna rywalizacja, lecz obrona godności takich osób jak ona – pisał rok temu promując jej projekt ustawy według której każdy w wieku 13 lat mógłby wybrać sobie płeć.

   I niechby sobie pisali i wystawiali, tylko że na tą "sztukę "idą pieniądze z państwowej kasy. Słusznie dziś zauważył Ł.Warzecha w porranym programie TV Republika, ze Grodzka i jej przyjaciele mogą sobie robić co chcą, ale za swoją kasę. Jak im brakuje niech zrobią zrzutkę.

   Takie CHORE przedstawienia miały już nie raz miejsce. Np. W Krakowie wystawiono "sztukę" o Mamie Madzi z premierą w Dzień Dziecka. Kariery to dziełko raczej na szczęście nie zrobiło.

  Jednak do teatru czy opery pójdzie kto chce i zapłaci za to sam.

  TymczasemSZOK!

5 letnie dziecko w serialu TVP:
"Jak dorosnę, zostanę gejem".
Scenariusz serialu Rodzinka.pl obrzydliwie "zapoznaje" dzieci - aktorów oraz dzieci - widzów ze zboczeniem.
Emisja serialu w telewizji publicznej codziennie o godz. 15:05

  

 

Ale to nie koniec dotacji państwa do "sztuki " i TVP.

  Jak donosi ten sam "Fakt":

Na rządową propagandę idą grube miliony. 4 mln zł, które inspekcja transportu drogowego zamierza wydać na reklamową kampanię zachwalającą fotoradary, to jeszcze mały pikuś. Z naszych kieszeni rząd wyciąga grube pieniądze, by się przed nami chwalić rzekomymi sukcesami. Kupuje sobie reklamę nawet w popularnych serialach!

  

Ministerstwo Rozwoju Regionalnego wydało na przykład 184 tys. zł na współfinansowanie odcinków popularnego serialu" M jak miłośc" w telewizji publicznej. Ministerstwo Środowiska zdecydowało się natomiast na promocję za nasze pieniądze listopadowego szczytu klimatycznego w W-wie.Przed szczytem wyświetlony zostanie film, który sponsorowało ministerstwo. Najbardziej bulwersuje jednak fakt, że klip kręcono nie w Polsce, a na maleńkiej wyspie Kiribati na Oceanie Spokojnym. Koszt? „jedyne” ćwierć miliona złotych.
No cóż, propaganda rządowa musi kosztować, pytanie tylko, dlaczego my musimy za nią płacić!

Na to też dają nasze pieniądze:
Teleturniej za 390 tys. zł Ministerstwo rozwoju regionalnego wsparło z budżetu reklamowego także znany teleturniej TVP prowadzony przez Tadeusza Sznuka

Milion na Euro 2012
Kampania „Feel like at home” – z błędem językowym w haśle – kosztowała rząd milion złotych.

Dobra droga żywność
Ministerstwo rolnictwa dało TVP aż 390 tys. zł na promocję znaku „Poznaj dobrą żywność”. Znak pozostał mało znany

Sześciolatki last minute
Aż 5 mln zł kosztowała kampania MEN zachęcająca do posyłania 6-latków do szkół. Spoty pojawiły się tuż przed nowym rokiem szkolnym, gdy rodzice dawno podjęli decyzje.

   Nic nie pozostaje tylko zaapelować:

 RODZICU, CHŁOPAKU I TY DZIEWCZYNKO ! CHROŃ SIĘ PRZED PAŃSTWOWĄ SZTUKA I TELEWIZJĄ!